NAPISZ ODPOWIEDŹ »
«  1  2  3  
Forum Zarobki, wynagrodzenia, najlepsze firmy Nie będę pracował za 2600zł !!
Postów: 1
Data dodania: 04-03-2013 12:33
Jestem świeżo upieczonym inżynierem (tak według powyższych postów - pseudo inżynierem nic nie umiejącym) i jak dla mnie stawka początkowa którą dostałem 1600 na rękę jako konstruktor jest całkiem sprawiedliwym wynagrodzeniem. Odnosząc się do tytułu 2600 jest bardzo dobrą stawką jak na pierwszy rok-dwa.

Odczuwam na własnej skórze, że studia są raczej tylko przygotowaniem do uczenia się danego fachu. Tylko kto jest temu winny? Dlaczego się już utarło w tym naszym społeczeństwie że student jest leniem i nierobem, oraz że przez swoją głupotę nie nauczył się fachu? Przecież to sposób nauczania jest chory i tego trzeba się czepić! Przyjdzie jeden z drugim Pan DR znudzony swoją pracą, odpali slajdy na projektorze i mruczy pod nosem tekst napisany na prezentacji z przed 10-20 lat... Choćby nie wiem co tam czytał, nikt tego nie będzie słuchał przez 90 minut. To równie dobrze mogę odpalić w domu audiobook np.Dobrzańskiego. W całym cyklu studiowania inżynierskiego może 1/3 nauczycieli faktycznie chciała uczyć i potrafiła dobrze i ciekawie przeprowadzić zajęcia.

Pracodawca załóżmy taki jak Pan Fickus (dwa posty wyżej) z góry zakłada że np. ja bym się nie nadawał do pracy bo nie potrafiłbym podjąć ważnej decyzji... Przepraszam, ale czy Pan w wieku 23-24 lat posiadając mniej niż rok doświadczenia poręczyłby głową (kieszenią) za produkt wart załóżmy chociaż 100 tys zł, zarabiając załóżmy te 2600 miesięcznie? Hehe nie musi Pan odpisywać, bo z pewnością odp będzie pozytywna (tym samym nieprawdziwa). Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, a to drugie już Pan ma wygodne. Nawet będąc pewnym swego, wolę odpuścić projekt niż zniszczyć się na początku kariery. Ta odwaga przyjdzie dopiero z czasem, gdy w fachu jest się naprawdę obeznanym.

To że pracodawcy praktycznie nie dają szans świeżym inżynierom w branżach CAD/CAM jeszcze odbije się czkawką i to już niebawem. Zresztą już widać co się dzieje na rynku IT z programistami, przyjaciel z znanej firmy działającej w Polsce mówi że szukają programistów od paru miesięcy, próg obniżyli do minimum...Za to z drugiej strony paru znajomych już grzeje posady IT na zachodzie za abstrakcyjne stawki jak na polskie realia. W tej branży będzie podobnie, tak samo jak z lekarzami, nauczycielami (tymi prawdziwymi) i innymi wyuczonymi ludźmi.

Bombardujcie dalej studentów, bo to jedyne wychodzi bardzo dobrze w tym chorym kraju :D
Postów: 2
Data dodania: 09-03-2013 14:09
Jak skończyłem studia to nie mówię, że byłem wykształconym inżynierem. Miałem papier i tyle. Nie oczekiwałem wynagrodzenia na poziomie średniej krajowej. Wystarczyłoby minimalne ale z perspektywą wzrostu w miarę nabierania doświadczenia. A i tak nie było ofert bo wszyscy czekali na absolwenta ze stażem i 5 letnim doświadczeniem, znajomością 3 języków i 6 programów CAD itp. Taka była sytuacja i większość ludzi wyjechała. W tej chwili potrzebni są młodzi ludzie z głową i albo ich nie ma albo mają wymagania z kosmosu.
Nie mówię, że brak wiedzy to wina studentów bo faktycznie część z absolwentów kończy studia z pasją i chcą się uczyć, ale tak czy owak głowę mają napchaną teorią, której nikt im nie powiedział jak użyć w życiu. Tak system kształcenia jest chory i to przede wszystkim trzeba zmienić. Laboratoria w których nic się nie robi. Nie ma chęci zainteresowania studenta tym co robi. Byle tylko odpękać - jak ze wszystkim w budżetówce.
Co do bombardowania studentów to mam tylko jedno do powiedzenia - jak kończysz studia to jakieś pojęcie musisz mieć. Nie możesz nie znać zasad rysunku technicznego a tak bywa w czasie rozmów z kandydatami.
Tylko 10% z nadesłanych do nas CV spełnia warunki wpisane w wymaganiach - zgłaszają się wszyscy - piekarze, nauczyciele. To świadczy o podejściu ludzi do pracy w Polsce. Byle było. Z tych pozostałych CV na rozmowy zgłasza się połowa, z czego i tak połowa ma wiedzę inżynierską.
Postów: 1
Data dodania: 19-05-2013 14:13
Kwestia jest skomplikowana, ale wydaje mi się, że winę za ten pospolity stan rozkładu ponoszą wszystkie trzy strony sporu: inżynierowie, uczelnie i pracodawcy.

Uczelnie są źle przygotowane do kształcenia wysokiej klasy inżynierów, to dobrze, że inżynierowie są kształceni ogólnie, bo sam inżynier z reguły nie wie czy będzie pracował, jako konstruktor, technolog czy może na jeszcze innym stanowisku… od węższego przygotowania w danej dziedzinie jest specjalizacja i ta wydaje mi się zbyt ogólna, zbyt okrojona w materiał i ze zbyt małą ilością godzin zajęć. Istnieją też przedmioty, którym chętnie powiększyłbym ilość godzin a inne wyeliminował całkowicie. Gdybym chciał powiedzieć, że system edukacji nas nie zawiódł to z całą pewnością skłamałbym.

Pracodawcy natomiast czasem przyjmują taktykę dość dziwaczną. Utrzymują niskie stawki i nie wysyłają na dodatkowe szkolenia, (co oczywiście przynosi spore oszczędności), dzięki czemu mają pewność, że pracownik będzie miał mniejsze opory, aby szukać innej pracy. Dobrze przeszkolony pracownik z doświadczeniem, który zna swoją wartość odejdzie (po odpracowaniu ewentualnej lojalki) i poszuka sobie innej firmy a pracodawca musiałby mu zapłacić więcej niż do tej pory, aby go zatrzymać. Nie twierdzę, że jest tak wszędzie gdzie inżynierowie tyle zarabiają. W każdej firmie jest stosowana inna taktyka...

Inżynierowie – niech taki inżynier nie dziwi się, że będzie miał problemy, jeżeli wybierając się na politechnikę widzi maszynę pierwszy raz w życiu dopiero na ulotce promującą daną uczelnię, bo sam jest po LO. Ktoś, kto miał rysunek techniczny tylko na kilku lekcjach techniki w czwartej klasie podstawówki przeważnie nie może równać się z kimś, kto ćwiczył rys. techn. przez 5 lat szkoły średniej nie wspominając już o masie przedmiotów technicznych, z którymi nigdy się nie zetknął. Takie osoby dzieli przepaść i to nie tylko na samym starcie na uczelni! Inna sprawa dot. studencików to stosunek do studiowania.
Jeden z głupszych argumentów, jakie słyszę to:
„u znudzonego pana dr nie było chęci do ciekawego prowadzenia zajęć, więc nie byłem nimi zainteresowany”, „Nic nie umiem, bo pan profesor nie potrafił zainteresować mnie prowadzonymi zajęciami”
I to jest nieporozumienie. Uczelnia to nie przytulisko dla zwierzaków! Spięcia na linii pracodawca-kandydat zawsze będą wychodzić, jeżeli student traktował studia, jako przedłużenie słodkiego dzieciństwa! Student ma przychodzić na zajęcia BĘDĄC JUŻ ZAINTERESOWANYM, dodatkowo poszerzać wiedzę samodzielnie w wolnym czasie zamiast łazić z piwem po akademiku z imprezy na imprezę! Wg mnie słowa nie są za ostre, bo mania wyższości niektórych papierowych inżynierów przekracza pewne granice.

Jakby tego było mało, dodatkowo ostatnio dobijają nas urzędy pracy. Notorycznie brakuje pieniędzy na starze. A gdy pieniądze są to są zdecydowania zbyt małe.
Osobiście jestem zdania, że stawka 2600 zł na początek z perspektywą dalszego wzrostu jest właściwa. Lecz nie tylko z upływem lat.
Cyt.:
„(…) Nawet będąc pewnym swego, wolę odpuścić projekt niż zniszczyć się na początku kariery. Ta odwaga przyjdzie dopiero z czasem, gdy w fachu jest się naprawdę obeznanym (…)”
I tu jest pies pogrzebany. Gdy będziesz z czasem czuł się naprawdę obeznanym i zaczniesz podejmować odważne i trafne decyzje to wtedy znajdzie się również i perspektywa dalszego wzrostu i to sporego.
Postów: 2
Data dodania: 14-01-2015 11:32
Po czasie, ale chciałbym odnowić temat.
Zgadzam się z użytkownikiem "zenek135" z jednym ale: pracownicy są również sami sobie winni tego ile zarabiają. Nie mają odwagi, bo nie chcą się narazić pracodawcy prosząc o podwyżkę; czekają może że sam ich poprosi(...), tymczasem 3% podwyżki jak wiemy jest co roku na pisemną prośbę pracownika. Ale co to za pieniądze?
Za sobą mam studia mechaniczne ukończone w 2005 roku (Politechnika Poznańska), mam doświadczenie od 2007 jako konstruktor-konstrukcje stalowe, inżynier wsparcia produkcji, byłem również w dziale utrzymania ruchu. Obecnie jako projektant konstruktor pracuję od trzech długich lat i szczerze mówiąc nie jest łatwo. Na dzień dobry moja pensja przez pierwszy rok nie przekraczała 1600 netto, teraz odrobinę się polepszyła i wynosi 2451 netto. Pracodawca nie chce wysyłać na szkolenia, sympozja itp. wszystko z własnych funduszy -trzeba inwestować najlepiej w siebie.
W regionie Konińskim ciężko o pracę, nie mówiąc już o dobrze płatnej.
Zaczynam się poważnie zastanawiać nad własnym losem i tutaj chciałbym prosić Użytkowników o radę, co zrobili by będąc na moim miejscu?
Pozdrawiam.
NAPISZ ODPOWIEDŹ »
«  1  2  3  
Napisz odpowiedź
Nieznajomy musisz być zalogowany aby napisać odpowiedź.
E-mail:
Hasło: