Nauka i jej sponsorzy, ostatnie nieprzełamane tabu

22.09.2008 Skomentuj pierwszy


"Mamy bardzo silne przekonanie, że pozycja Polski w świecie zależy od siły gospodarczej i technologicznej kraju, a ta z kolei od poziomu nauki, jej wykorzystania i dobrego wykształcenia społeczeństwa" - mówi dr hab. Maciej Geller, dyrektor Festiwalu Nauki (FN) w Warszawie, będącego największą popularnonaukową imprezą w Polsce.


Dlatego właśnie, zdaniem dyrektora, tak duże uznanie należy się firmom, które zdecydowały się wesprzeć Festiwal, pozostając w zgodzie z hasłem przyświecającym tegorocznej edycji: "Brak inwestycji w naukę to inwestycja w ignorancję". Tegoroczna, dwunasta edycja FN odbywać się będzie w dniach 19-28 września.

SPONSORING - O TYM SIĘ NIE MÓWI

Zjawisko sponsoringu, tak powszechne w naszych czasach, jest jedną z form promocji i kształtowania wizerunku firmy, marki, instytucji. Jego podstawą jest budowanie skojarzeń, w wyniku których pozytywny obraz sponsorowanego przenosi się na sponsora. Korzyści z tego są zaś obopólne - sponsor zyskuje możliwość promocji i reklamy swej marki, sponsorowany - niezbędne środki finansowe.

Sponsoring obecny jest we wszystkich dziedzinach życia społecznego, także w nauce. Jednak, choć zdajemy sobie sprawę, że to zjawisko niezbędne do zaistnienia niektórych wydarzeń naukowych, rozpoczęcia ważnych badań czy rozpropagowania jakiejś wiedzy, to w stosunku do samych sponsorów istnieje pewien ostracyzm. "Pisząc o danym wydarzeniu, media celowo pomijają informację o jego sponsorach - mówi Bohdan Pawłowicz, specjalista ds. budowania wizerunku z agencji marketingowej Pawłowicz i Partnerzy. - Kiedy mówimy o stricte komercyjnym przedsięwzięciu, może to być uzasadnione. Ale taki ostracyzm odnośnie firm wspierających imprezy naukowe powinien być mniejszy".

Zgadzają się co do tego zarówno przedstawiciele świata nauki, środowisk biznesowych, jak i samych mediów. Dlatego też 6 sierpnia br., Międzynarodowe Stowarzyszenie Reklamy IAA w Polsce zorganizowało trójstronną debatę na temat "Problemy sponsoringu wydarzeń kulturalnych i naukowych a rola mediów", której celem było zwrócenie uwagi na kwestię podawania przez media nazw sponsorów niekomercyjnych wydarzeń naukowych. "Nie chodzi o to, aby mówi i pisać, jak dana firma jest wspaniała i jakie ma genialne osiągnięcia, ale aby pozwolić jej opowiedzieć, dlaczego wspiera takie a nie inne przedsięwzięcie, co nią kieruje itp." - tłumaczy Pawłowicz.

Efektem spotkania było podpisanie porozumienia, służącego zacieśnieniu współpracy sektora medialnego z organizatorami wydarzeń naukowych i kulturalnych. Uczestnicy zobowiązali się w nim do prac na rzecz specjalnego zespołu roboczego, powołanego pod auspicjami IAA, który zajmie się stworzeniem ostatecznej wersji zasad sponsoringu na polu kulturalno-naukowym. Jednym z sygnatariuszy porozumienia był dyrektor FN, Maciej Geller.

Jak sam mówi, kierowana przez niego impreza z roku na rok cieszy się coraz większym zainteresowaniem warszawian i nie tylko ich. A czynnikami za to odpowiedzialnymi są przede wszystkim: ciekawi goście, coraz większa ilość pasjonujących wykładów, pokazów, spotkań i dyskusji oraz coraz lepsze i skuteczniejsze "rozreklamowanie" Festiwalu. A wszystko to nie byłoby możliwe bez odpowiedniego finansowania.

"Zrozumiałe jest, że bez dotacji prace byłyby utrudnione, a rezultaty o wiele słabsze" - zgadza się z jego opinią prof. Magdalena Fikus, przewodnicząca Rady Programowej FN. Jak dodaje, o sponsorach tego typu wydarzeń należy więc mówić głośno i wyraźnie, gdyż angażując się we wsparcie Festiwalu, potwierdzają swój wkład w tworzenie nowoczesnego społeczeństwa.

BUDUJĄ LEPSZĄ PRZYSZŁOŚĆ DLA WSZYSTKICH

Od początku istnienia warszawskiego Festiwalu Nauki, jego podstawowym sponsorem jest Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Jak podkreśla Geller, to fakt niezwykły, gdyż sytuacja, kiedy jakiś resort udziela wsparcia inicjatywie bez względu na opcję polityczną stojącą akurat u władzy, należy w naszym kraju do rzadkości. W tym roku, poza MNiSW Festiwal dostaje też istotne wparcie od Urzędu m.st. Warszawy.

Jednak oprócz instytucji państwowych i samorządowych, w 2008 roku wsparcia FN zdecydowało się udzielić wiele prywatnych firm. A jak podkreśla Bohdan Pawłowicz, nie jest to sprawa oczywista. Wynika wyłącznie z dobrej woli przedsiębiorstw, ich wizji przyszłości i wartości, które reprezentują. "W imię wyższej idei zapominają nawet na trochę o rywalizacji i konkurencji, która towarzyszy im na co dzień" - mówi Pawłowicz. Sytuacja taka ma miejsce np. w przypadku Telekomunikacji Polskiej oraz Polkomtelu (operatora sieci Plus), które zdecydowały się na współpracę w ramach Festiwalu, mimo iż na co dzień rywalizują w jednej branży.

"Nasza firma czerpie bezpośrednio z osiągnięć nauki, dlatego oczywiste wydało nam się wsparcie tego przedsięwzięcia - wyjaśnia intencje Polkomtelu Adam Suchanek, kierownik Sekcji Mediów tej spółki. - Przecież zarówno promocja nauki, jak i kształtowanie mody na nią wymagają największego wsparcia".

"Jesteśmy głęboko przekonani, że bez nauki nie ma postępu - zgadza się Jadwiga Czartoryska, prezes Fundacji Grupy Telekomunikacji Polskiej. - Komunikacja, którą się zajmujemy, to nie tylko kilka modnych gadżetów, ale gigantyczny wkład i wysiłek naukowców".

"Rozwój jest konsekwencją inwestycji w naukę (...). W tym obszarze interesy państwa i prywatnego biznesu są dzisiaj zbieżne" - dodaje prezes TP S.A., Maciej Witucki. Przypomina, że TP, czując się szczególnie odpowiedzialną za budowę społeczeństwa informacyjnego, realizuje wiele projektów związanych z edukacją młodego pokolenia, wyrównywaniem szans słabiej rozwiniętych regionów i uświadamianiem możliwości, jakie daje Internet. "To wymierny wkład nie tylko w rozwój naszej firmy, ale także w budowę społeczeństwa informacyjnego" - podkreśla.

W tym roku na sponsorowanie Festiwalu zdecydowało się także Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo (PGNiG). Prof. Fikus cieszy się, że - podobnie jak TP S.A. - firma ta, oprócz wsparcia finansowego, przygotowała własne imprezy popularyzujących naukę: pokaz "Hel: właściwości i zastosowania w stulecie jego skroplenia", który poprowadzi dr Zbigniew Trybuła z Zakładu Fizyki Niskich Temperatur Instytutu Fizyki Molekularnej PAN w Odolanowie, wykład "Jak powstają złoża ropy naftowej i gazu ziemnego i jak ich szukać" oraz wycieczkę po Muzeum Gazownictwa.

"Chcemy dbać o przyszłość, a przyszłość to edukacja" - wyjaśnia Joanna Wasicka-Zakrzewska, dyrektor biura prasowego PGNiG. Dodaje, że jednym z powodów przystąpienia do projektu finansowania FN jest hasło przewodnie tegorocznej edycji: "Ziemia - planeta ludzi". Tymczasem PGNiG, ze względu na profil swojej działalności, ingeruje w zasoby naturalne naszej planety i znacząco wpływa na środowisko.

Duży wkład - zarówno finansowy, jak i merytoryczny - w organizację Festiwalu 2008 ma także międzynarodowa spółka Sanofi Avensis, działająca na rynku nowych leków. Jest ona patronem całego bloku farmaceutycznego. Na specjalne zaproszenie zarządu firmy na warszawską imprezę zgodził się przyjechać dr Michel Didier, szef grupy badawczej poszukującej przyczyn schorzeń neurologicznych (głównie depresji i schizofrenii) oraz leków przeciwko nim. "Być może obecność dr. Didiera przyczyni się do nawiązania nowej platformy współpracy pomiędzy polskimi a zagranicznymi instytucjami naukowymi" - ma nadzieję prof. Fikus.

"Promowanie nauki jest ważnym zadaniem, stojącym nie tylko przed ośrodkami naukowymi, ale również firmami takimi jak nasza, które działają na polu badań i rozwoju - mówi Marynika Woroszyńska-Sapieha, prezes zarządu Sanofi Avensis. - Obserwując pracę naszych naukowców i jej wyniki, wiemy, że warto przekonywać młodych ludzi, by inwestowali swój czas i talent w naukę. Mamy nadzieję, że angażując się w Festiwal pokazujemy im przyszłość i umacniamy ich przekonanie o słuszności wyboru".

PROMOCJA NAUKI WYMAGA PIENIĘDZY

Zgodnie ze słowami Macieja Gellera, do rosnącej popularności Festiwalu Nauki w Warszawie niewątpliwie przyczynia się coraz skuteczniejsza i zakrojona na szerszą skalę promocja. Składają się na nią ulotki reklamowe, krótkie filmy emitowane przed seansami filmowymi w kinach, plakaty w szkołach i bilbordy na ulicach. W tej dziedzinie niezbędnego wsparcia Festiwalowi udziela firma reklamowa Cityboard Media, która nieodpłatnie udostępniła część swoich powierzchni reklamowych w różnych częściach Warszawy. "Mamy nadzieję, że dzięki nam grono wielbicieli FN jeszcze się powiększy" - mówi krótko przedstawicielka firmy, Agata Zawadzka.

W tym roku po raz pierwszy FN skorzystał także ze wsparcia agencji marketingowej, co pomogło w skuteczniejszym dotarciu z informacją do społeczeństwa. Wynajął agencję, która zadbała o odświeżenie logo oraz strony internetowej Festiwalu. Wszystko po to, aby nadążyć postępującym rozwojem technologicznym społeczeństwa, jego gustami i zainteresowaniami.

"Jak każdy darczyńca, chcielibyśmy być kojarzeni z przedsięwzięciami, które współtworzymy, a z którymi identyfikują się miliony Polaków - podsumowuje Maciej Witucki z TP S.A. - Podobnie jest na całym świecie. Nie zapominajmy, że bardzo wiele cennych inicjatyw nie miałoby szans realizacji, gdyby nie hojność sponsorów. W zamian liczą oni na partnerskie traktowanie i niepomijalnie ich roli przez media. Niestety, często informacja o sponsorze jest mylona z kryptoreklamą. A szkoda, bo mogłoby to zachęcić kolejne firmy do podzielenia się wypracowanymi zyskami".

 
KOMENTARZE (0)
Nieznajomy musisz być zalogowany aby dodać komentarz.
E-mail:
Hasło: